Rynek mieszkaniowy wciąż jest w gorszej sytuacji niż przed pandemią – nie zmieniły tego nawet pozytywne dane z czerwca i lipca. Sytuacja się poprawia, jednak większe spadki cen mieszkań mogą nastąpić dopiero w momencie powrotu pandemii COVID-19 lub ograniczenia akcji kredytowej przez banki – uważają eksperci. Zwiększyło się za to zainteresowanie działkami budowlanymi.
W czerwcu i lipcu poprawa na rynku mieszkaniowym
Przygotowany na zlecenie serwisu Bankier.pl oraz magazynu „Puls Biznesu” indeks cen nieruchomości urban.one, wzrósł w lipcu i czerwcu (po spadkach w kwietniu i maju). Czerwcowy odczyt znalazł się na poziomie 101,40 (wyższy o 0,15 pkt względem maja 2020, a w relacji rocznej niższy o 0,54 pkt. względem czerwca 2019). Sytuacja na rynku mieszkaniowym wciąż jest jednak gorsza niż sprzed wybuchu pandemii.
Nie zmieniły tego nawet pozytywne dane za czerwiec i lipiec. Mieszkańcy kraju w pewnym stopniu wrócili do szukania lokali do zakupu – świadczy o tym np. spadek średniego czasu ekspozycji ogłoszeń o sprzedaży lokali do poziomu 16-17 dni.
Duża podaż lokali na sprzedaż
Obecnie z rynku znikają głównie tańsze lokale. Transakcji wciąż jest stosunkowo niewiele, a liczba dostępnych mieszkań do sprzedaży jest o kilkaset procent wyższa, niż przed epidemią koronawirusa. Część osób wciąż wstrzymuje się z zakupem lokalu, licząc na kolejne obniżki cen, inni zaś wypatrują atrakcyjnie wycenianych mieszkań, których dotychczasowi właściciele pragną się szybko pozbyć.
Powodem tak wielkiej podaży na rynku mieszkaniowym jest odkładanie decyzji o zakupie lokalu przez wielu potencjalnych klientów indywidualnych, ze względu na niepewną sytuację na rynku pracy, a w przypadku klientów inwestycyjnych – poprzez spadek rentowności najmu.
Ostrożne działania deweloperów
Eksperci i analitycy rynku nieruchomości z Cenatorium wciąż jednak uważają rynek mieszkaniowy za bardzo stabilny. Z ich szacunków wynika, że przedsiębiorstwa budowlane otrzymały zaledwie o około 14% mniej zamówień w lipcu. Gorzej wyglądają ewentualne zatory w płatnościach za lokale, których obawia się aż około 64% firm. Jest to powodem rzadszego rozpoczynania nowych inwestycji przez deweloperów.
Ciekawych danych dostarcza za to Główny Urząd Statystyczny. Według jego danych, urzędy wydały pozwolenia na budowę 26,8 tysięcy mieszkań – wzrost o 38% względem maja 2020 oraz 19% rok do roku. Oznacza to wciąż sporą aktywność deweloperów, jednak z pewną dozą ostrożności.
Póki co deweloperzy kontynuują rozpoczęte inwestycje. Mają też spory zapas zakupionych działek pod kolejne budowy, z którymi wstrzymują się ze względu na panującą sytuację. Spadek cen mieszkań może nastąpić w sytuacji powrotu pandemii koronawirusa oraz poprzez zaostrzenie restrykcji udzielania kredytów hipotecznych.
Stolica utrzymuje ceny
Indeks urban.one dla stolicy Polski wyniósl 101,83 pkt. w czerwcu (wzrost o 0,28 pkt względem maja i niższy o 1,43 pkt od czerwca 2019). Ceny w Warszawie utrzymują stabilny poziom w oklicach 11 tysięcy za mkw. Niewielka jest też liczba transakcji, przez co przybywa ofert sprzedaży lokali mieszkalnych – jak mówi Anna Karaś, starszy analityk rynku nieruchomości w Cenatorium. Cen nowych mieszkań bronią tam deweloperzy, gdyż inwestycje zostały zakontraktowane przed epidemią. Decydują się jedynie na niewielkie promocje rzędu 3-5% na pojedyncze lokale lub te obrzeżach miasta. Większe spadki cen można zaobserwować na rynku wtórnym, gdzie są też lepsze możliwości negocjacyjne.
Rośnie popyt na działki budowlane
Epidemia COVID-19 spowodowała wzrost zainteresowania działkami budowlanymi. Z jednej strony wiele osób zrozumiało, jak uciążliwe jest przebywanie w czterech ścianach mieszkania w trakcie kwarantanny. Z drugiej strony ceny nowych mieszkań są bardzo wygórowane i dają wiele do życzenia względem oferowanej lokalizacji, standardu wykończenia, funkcjonalności czy okolicznej architektury. Przewiduje się utrzymanie na stałym poziomie zainteresowania działkami budowlanymi.