Mnożą się kontrowersje wokół wyborów prezydenckich w USA, czego pokłosiem jest m. in. usunięcie przez Twitter konta Donalda Trumpa, kończącego swoją czteroletnią kadencję w Białym Domu. Do Twittera dołączyły również inne media społecznościowe – Facebook oraz Instagram, które zdecydowały o czasowym zawieszeniu kont prezydentowi Trumpowi – z obawy przed szerzeniem przez niego wrogiej propagandy. Satysfakcji z takiego obrotu sprawy nie kryje społeczność kryptowalutowa, z którą Trump pozostawał od jakiegoś czasu w sporze, krytykując m. in. bitcoina.
Media społecznościowe na straży demokracji?…
Podejmując decyzję o całkowitym usunięciu konta urzędującego do 21 tycznia br. prezydenta Trumpa, Twitter powołała się na analizę jego tweetów i społecznych reakcji na ostatnie wpisy. Twitter uważa, że dalsza możliwość publikowania przez Donalda Trumpa treści za pośrednictwem Twittera, mogłaby podżegać do przemocy i anarchii, do czasu, kiedy formalnie stanowiska nie obejmie prezydent elekt Joe Biden. Warto zaznaczyć, że Twitter zawiesił już wcześniej Trumpowi dostęp do konta na 12 godzin – w momencie, gdy tłum jego zwolenników wtargnął w minioną środę do Kapitolu, gdzie trwała sesja potwierdzająca zwycięstwo Bidena w wyborach. W trakcie zamieszek i starć, życie straciło pięć osób, w tym oficer policji.
Opinię Twittera podzielił także Mark Zuckenberg, szef Facebook’a, kontrolującego dodatkowo Instagram. W rezultacie, oba serwisy postanowiły zawiesić konta Trumpa na okres co najmniej 2 tygodni – do czasu pokojowego przekazania władzy Joe Biden’owi. Sankcje mediów społecznościowych wobec prezydenta Stanów Zjednoczonych nie mają precedensu i wywołują falę publicznych dyskusji.
Społeczność kryptowalutowa dołącza do dyskusji
Zadowolenia z bana dla Trumpa, nie ukrywają inwestorzy z rynku kryptowalut, przyominając przy tej okazji krytyczne wypowiedzi ustępującego prezydenta m. in. wobec bitcoina. Jednocześnie, społeczność raz jeszcze ukazała hipokryzję Donalda Trumpa, w opinii której prezydencka krytyka rynku kryptowalut, nie przeszkadzała mu w sztucznym pompowaniu wzrostów na giełdach.