Koronawirus może wywołać światowy kryzys? Obawy inwestorów

W chwili obecnej koronawirus sieje spustoszenie już nie tylko w Azji, ale też w krajach Europy Zachodniej, co znacznie odbija się na kondycji europejskich giełd. Inwestorzy obawiają się już nie tylko rozszerzenia epidemii na pozostałe kraje Zachodu, ale też pojawienia się globalnej recesji na skutek ogólnoświatowej pandemii wirusa. Najnowsze dane dotyczące ropy naftowej pochodzące z poniedziałku wskazują znaczny spadek wartości surowca względem poprzednich dni.

Na globalnym rynku jej wartość obniżyła się o 30 proc., co jest największym takim spadkiem od roku 1991 r. Ten spadek to skutek nie tylko koronawirusa, ale też zapowiedzi Arabii Saudyjskiej, o znacznym zwiększeniu dostarczania surowca do odbiorców. Reakcja Arabii Saudyjskiej to także odpowiedź na spór jaki wywiązał się między członkami kartelu producentów ropy OPEC.

Koronawirus może być powtórką z 2008 roku

Taki spadek cen w warunkach bez kryzysu zostałby z ochotą przyjęty przez rynek i światowe giełdy. Większość państw byłaby skłonna wiele postawić, by mieć do czynienia z takimi cenami na co dzień. Tym razem jednak sytuacja nie jest zbyt zachęcająca. Niestety w obecnej chwili taka wiadomość nie napawa zbyt wielkim entuzjazm, co tylko pokazuje skalę zjawiska i problemu z jakim obecnie mierzy się światowa społeczność.

Epidemia koronawirusa zmierza do coraz większej ilości państw siejąc panikę wśród inwestorów na rynkach finansowych. Spadek ceny ropy jest więc odbierany nie jako pozytywny czynnik, ale poważnie tąpnięcie wynikające z załamania rynku oraz powszechnego braku zapotrzebowania na złoża tego surowca.

Widoczne spadki na polskiej giełdzie

Obraz ten uwidacznia się także na polskim rynku. WIG20 w poniedziałek zmniejszył się o prawie 8 proc., a pozostałe akcje z większości pozostałych parkietów taniały równie szybko i gwałtownie. Inwestorzy w tym czasie poszukujący bezpieczeństwa i stabilizacji liczą na spadki stóp procentowych.. W tym czasie ceny obligacji skarbowych poszybowały w górę, co spowodowało obniżenie się rentowność dziesięcioletnich obligacji rządu Stanów Zjednoczonych poniżej 0,5%. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy w historii.

– Obecna sytuacja jest podobna do tej jaka miała miejsce na rynkach finansowych w 2008 r. Inwestorzy nie są pewni jak sytuacja potoczy się dalej i przygotowują się na możliwe najgorszy możliwy scenariusz. Na chwilę obecną ciężko przewidzieć jakie będą dalsze konsekwencje pojawienia się wirusa i i tego jak dalej rozwinie się sytuacja w najbliższym czasie. Szok wywołany na rynkach światowych przez koronawirus wyraźnie uderzył w rynki finansowe, co ma znacznie większe przełożenie w tak zglobalizowanej dziś gospodarce – powiedział „Rzeczpospolitej” Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.

Polskie PKB coraz mniejszy

Niecały tydzień temu szacowano, że epidemia koronawirusa może też odbić się na rynku polskim. Ekonomiści z Credit Agricole Bank Polska przewidywali, że wzrost polskiej gospodarki może się zatrzymać, co już się dzieje i z biegiem czasu Sałkowice odwrócić. Czarny scenariusz przewidywał zapaść na poziomie 1% i wydaje się, że jeśli sytuacja się nie ustabilizuje jest on wielce prawdopodobny..

Drastyczny spadek prognoz nastąpił też niedawno wśród ekonomistów z mBanku. Ich prognoza została zmieniona w poniedziałek z 2,8 proc. do 1,6 proc. Taka sytuacja nie miała miejsca w Polsce od roku 2012, kiedy to na skutek dotarcia kryzysu z 2008 roku do Polski i obowiązującej recesji w strefie euro, wartości PKB przyjęły znaczne spadki. Jeśli obecna sytuacja przyjmie podobny obraz jak we Włoszech możliwe są dalsze negatywne prognozy. – Wstępne szacunki zakładały wzrost PKB Polski  w roku na poziomie 2,9 proc. Jeśli jednak będzie konieczne zastosowanie ogólnokrajowych kwarantann i izolacji, PKB może spaść o kolejne 0.5%-1% – stwierdza główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki.

 

Show More

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *