Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), Paweł Borys powiedział w poniedziałek 20 kwietnia 2020 roku podczas rozmowy na antenie Radia Zet, że nie istnieje plan rządzących, mający na celu sięgnąć po nasze oszczędności dla ratowania budżetu na walkę z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 oraz wywoływanej nim choroby COVID-19. Te dobre i uspokajające wieści pochodzą według Borysa bezpośrednio od rządu.
Oszczędności Polaków nie są w żadnym stopniu zagrożone
Udzielając wywiadu Radiu Zet Paweł Borys przyznał, że Polski Fundusz Rozwoju będzie obecnie dla sfinansowania stumilionowego programu pomocowego emitować obligacje, ale nie jest jeszcze ustalone, czy trafią one do inwestorów indywidualnych, czy będą przeznaczone wyłącznie dla instytucji, chociaż i inwestorzy indywidualni – jak przyznał Borys – są brani pod uwagę. Prezes PFR poinformował, że obligacje byłyby oprocentowane na poziomie 2 procent w skali roku i że w żadnym wypadku nie będzie to sięganie po oszczędności.
Według Borysa, aż 99,9 procenta całego rządowego wsparcia dla przedsiębiorstw trafi do firm prywatnych, a tylko kilkanaście spółek Skarbu Państwa otrzyma podobne wsparcie. Dalej Prezes mówił o budowaniu systemu zintegrowanego z ZUS oraz z KAS, co ma na celu takie usprawnienie przepływu pomocy, by wnioski online były weryfikowane na tyle szybko, że pieniądze trafią do wnioskujących po dobie góra dwóch dobach oczekiwania. Borys zapewnił również podczas wywiadu, że rząd nie sięgnie do oszczędności Polaków złożonych na żadnych kontach.
Dementując owe plotki, Borys przypominał swoją wypowiedź sprzed kilku dni, w której zauważał, że wystarczył jeden artykuł sprzed trzech tygodni, w którym poinformowano o zamknięciu kilku oddziałów jednego tylko banku, by zaraz wywołać burzliwą dyskusję w sieci na temat sięgania po oszczędności i spowodować kolejki przed bankomatami, które formowały się przez trzy dni. Borys zapewnia, że wszystkie te informacje były nieprawdziwe, a klienci zresztą już po kilku dniach odnosili pieniądze z powrotem do banków. Dodał również, że wywoływanie paniki społeczno-gospodarczej jest ze wszech miar naganne i nieodpowiedzialne.
A co z gospodarką w Polsce?
Przy postawieniu takiego pytania, Paweł Borys odpowiedział, że jest szansa na to, że nie sprawdzą się zapowiedzi ekonomistów-pesymistów i że bezrobocie w Polsce nie wzrosło do bardzo wysokich poziomów.
Borys uważa, że jest całkiem spora szansa na to, aby bezrobocie w naszym kraju nie było przedstawiane przed końcem roku liczbą dwucyfrową. Chodzi bowiem o to, że kryzys pandemiczny nie uderzył w nas w chwili rozstroju gospodarczego, ale wchodziliśmy w ten okres z mocnymi, gospodarczymi fundamentami oraz najniższym bezrobociem w historii. Ponadto na rynku występowała całkiem duża liczba wakatów i prężnie funkcjonował rynek pracownika.
Borys zapewniał na koniec, że wszystkie przesłanki wskazują na to, że Polska zdoła się uchronić przed bezrobociem powyżej 10 procent.